Zawsze stroniłam od kosmetyków zapewniających efekty
termiczne. Zwłaszcza takich, od których „wiało chłodem”, ponieważ jestem osobą
ciepłolubną:) Intensywnie rozgrzewające właściwie też potrafiły doprowadzić
mnie do wścieklizny, czyli do poddania się i zmycia ich z siebie:D Dla mroźnej
maseczki do twarzy Is Clinical Hydra-Intensive
Cooling Masque zrobiłam jednak wyjątek. Tym bardziej, że wcześniej o dziwo
niesamowicie spodobał mi się ich preparat głęboko oczyszczający, który
dodatkowo posiada lekkie właściwości rozgrzewające. Mowa oczywiście o Is Clinical Warming Honey Cleanser i tutaj odsyłam do recenzji:) Nie wspominając już o tym, że marka Is Clinical do tej pory nigdy mnie nie zawiodła. Dlatego grzechem
byłoby nie spróbować także maseczki. Nawet, jeśli jest chłodząca:)
Is Clinical Hydra-Intensive
Cooling Masque - profesjonalna maska żelowa do użytku domowego
Jest to lekka maska do twarzy o konsystencji żelu, która powstała z myślą o osobach potrzebujących silnego odżywienia, wzmocnienia, nawilżenia i ukojenia skóry. To produkt idealny do wykorzystania podczas domowego SPA. Maska w swoim składzie zawiera silne przeciwutleniacze pochodzenia roślinnego, czyli np. resweratrol, aloes, rozmaryn, wyciąg z zielonej herbaty, lukrecję, azjatykozyd czy też wyciąg z nasion winogrona.
Is Clinical Hydra-Intensive Cooling Masque opakowana została w naprawdę duży, bo aż 120g słoiczek w moim ulubionym kolorze:) Bardzo lubię design kosmetyków Is Clinical, są totalnie w moim guście:) Maskę zaleca się zużyć w ciągu 9 miesięcy od otwarcia. Maseczka posiada żelową konsystencję, która bardzo sprawnie się rozprowadza nawet pod prysznicem. Jej zapach jest cytrusowy, ale nie jest to taka typowa, naturalna cytrynka. Bardziej coś w kierunku galaretki cytrynowej. Jest on dość ulotny, wyczuwalny jedynie podczas rozprowadzania po skórze.
Chłodząca maska do twarzy Is Clinical to nie przelewki:)
Kiedy w styczniu nałożyłam ją po raz pierwszy, miałam wątpliwości czy to
wytrzymam. Wymroziła mnie za wszystkie czasy! Śmiałam się wtedy, że szczególnie
modne w tym roku morsowanie, po zastosowaniu tej maski mogę uznać za
zaliczone:D Nazwa jest naprawdę idealna, gdyż maska zapewnia prawdziwie
arktyczne doznania:) Bezpośrednio po nałożeniu mam odczucie jakby mroźna
świeżość tej maski oddziaływała wręcz na moje drogi oddechowe. Trochę jak po wzięciu
do ust intensywnie miętowej pastylki. Bardzo nietypowe uczucie i tutaj miałam taką
refleksję, że np. moja mama, która zmaga się z astmą, mogłaby po nałożeniu tej
maski zareagować mocnym kaszlem. Także np. przy schorzeniach dróg oddechowych zastanawiałabym się czy sięgnięcie po nią będzie dobrym wyborem. Na pewno trzeba pilnować żeby nie
zaaplikować maski zbyt blisko okolic oczu. Ja zawsze zachowuję „bezpieczną
odległość”, ale mimo tego zaraz po aplikacji odruchowo mrużę oczy. Dodam
też, że po nałożeniu odczuwalne jest też mrowienie skóry, ale to uczcie szybko przemija.
Co ciekawe, mimo mini szoku termicznego nie poddałam się i nie pożałowałam,
ponieważ efekt mnie zauroczył! Po zmyciu twarz była tak gładka, że nie mogłam
przestać jej dotykać:) Od tej pory sięgam po nią regularnie. Po zastosowaniu twarz
jest cudownie gładka, nawilżona i odżywiona. A do tego świeża i taka rześka, bo warto wspomnieć, że uczucie chłodu
utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas po zmyciu. Kiedy po użyciu osuszam twarz ręcznikiem, mam takie wrażenie jakbym
przykładała do niej zimny materiał:D Bardzo lubię ją stosować również po
peelingu kwasowym, ponieważ skóra potrzebuje wtedy dodatkowej dawki pielęgnacji. Maskę wystarczy pozostawić na
skórze na 5-10 minut lub nałożyć cienką warstwę na całą noc. Ale przyznam, że
korzystam z tego pierwszego sposobu.W miarę stosowania zauważyłam też, że po zastosowaniu cienkiej warstwy odczucie chłodzenia jest mniej intensywne.
Gdy jeszcze miałam Warm Honey Cleanser, robiłam sobie domowe SPA, czyli zabieg rozgrzewająco-chłodzący Warm Up, Cool Down. Polega on na tym, że najpierw stosuje się głęboko oczyszczający i jednocześnie chroniący barierę hydrolipidową preparat Warm Honey Cleanser, który posiada odprężający, miodowy zapach i niespotykaną, wyjątkowo komfortową formułę. Podczas masażu stopniowo narasta uczucie rozgrzewania, ale nie jest ono intensywne. Dla lepszych efektów można pozostawić go na twarzy na kilka minut. Ja zazwyczaj stosowałam go podczas ciepłej kąpieli, zapewniając sobie jeszcze większy relaks:) Po zmyciu „miodku” do gry wkraczała bohaterka dzisiejszego wpisu, czyli Hydra-Intensive Cooling Masque. Przyznam, że uwielbiałam to połączenie:) Oczywiście nie trzeba koniecznie mieć miodowego cleanser’a żeby być zadowolonym z maseczki, ale należy pamiętać żeby dobrze oczyścić skórę przed użyciem. Tak by cera mogła w pełni skorzystać z jej dobrodziejstw:)
Co sądzisz o kosmetykach, które nie tylko pielęgnują, ale także serwują „efekt termiczny” w postaci chłodzenia lub rozgrzewania? Zdarza Ci się sięgać po takie? Znasz już kosmoceutyki Is Clinical?
Bardzo lubię kosmetyki, które dają efekt chłodzenia, zwłaszcza wieczorem : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czyli Is Clinical Hydra-Intensive Cooling Masque to kosmetyk idealny dla Ciebie:)
UsuńPrzyda się na lato :)
OdpowiedzUsuńProdukty chłodzące często kojarzą się z latem:D
UsuńCiekawa jestem tej maseczki :)
OdpowiedzUsuńWarta grzechu:D
UsuńJa do niedawna zawsze unikałam żelowych formuł bo wolałam te kremowe, ale poowoli się przekonuję :)
OdpowiedzUsuńMi w sumie formuła obojętna, bo i tak zmywam:)
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą maseczka.
OdpowiedzUsuńA zaciekawiła Cię?;)
UsuńPrzy moich naczynkach niestety muszę uważać na wszelkie termiczne efekty kosmetyków.
OdpowiedzUsuńW niektórych przypadkach trzeba uważać. W końcu sami najlepiej znamy swoją skórę.
UsuńChłodzące kosmetyki bardzo lubię, mniej te rozgrzewające.
OdpowiedzUsuńZatem maseczka Is Clinical mogłaby Ci się spodobać:)
UsuńEj to taka maska dla mnie jak wychodziłam po 8/12 godzinach z chłodni to dla mnie byłaby gorąca :D
OdpowiedzUsuńNie mam na szczęście porównania z chłodnią:D W sumie nie do końca można porównać coś takiego, bo maska jest bezpośrednio na twarzy, a w chłodni jest zimno po całości. Bardziej "z powietrza":D Dla mnie ta maska mrozi konkretnie:D
UsuńJa też jestem ciepłolubem :) Maseczka chłodząca i owszem, ale tylko latem :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że brzmi to szalenie interesująco. I ja bym chciała wypróbować :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki które dają efekt termiczny ;)
OdpowiedzUsuńZ racji tego że mam cerę skłonna do zaczerwienień to unikam masek z efektem cieplnym ale taka chłodzącą chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń