W ciągu ostatniego roku, stosując różne substancje aktywne wraz z retinolem na czele, miałam szansę w sposób szczególny przekonać się, jak ważne jest stosowanie produktów, które w razie potrzeby ukoją podrażnioną skórę oraz wspomogą odbudowę i ochronę naturalnej bariery hydrolipidowej. Nie mogę narzekać, ponieważ miałam wysoką trafność w doborze tego typu produktów. W końcu jednak przyszedł czas na wypróbowanie Cell Fusion C Calming Down Cream, który jeszcze w zeszłym roku trafił na moją wishlistę;) Krem cieszy się dość szerokim uznaniem zwłaszcza wśród miłośników koreańskiej pielęgnacji. A czy rzeczywiście jest tak dobry, jak go malują?
Cell Fusion C Calming Down Cream
Krem nadaje się do stosowania przy każdym typie cery, zwłaszcza wrażliwej, odwodnionej, podrażnionej lub alergicznej. Jest również pomocny w pielęgnacji cery z trądzikiem różowatym lub pospolitym. Dzięki zawartości azulenu produkt wykazuje działanie łagodzące, regenerujące, przeciwzapalne oraz zmniejszające obrzęki. Ponadto hamuje wydzielanie histaminy, przez co działa przeciwalergicznie. W składzie znajduje się także szereg ekstraktów roślinnych. Ekstrakt z wąkroty azjatyckiej o działaniu ujędrniającym. Ekstrakt z portulaki pospolitej, który przynosi ukojenie wrażliwej i alergicznej skórze. Ekstrakt z kurkumy o właściwościach przeciwzapalnych. Ekstrakt z owsa o działaniu przeciwzapalnym, regenerującym, oczyszczającym oraz uszczelniającym naczynia krwionośne. Opatentowany przez markę Cell Fusion C kompleks NEO CMS zawiera hydrolizowane białko łubinu, cholesterol oraz intensywnie nawilżający izomeraz sacharydowy. Dzięki czemu korzystnie wpływa na kondycję skóry, wygładza oraz zapewnia odpowiednie nawodnienie.
Cell Fusion C Calming Down Cream umieszczono w porządnym słoiczku o standardowej pojemności 50ml. Opakowanie jest minimalistyczne, ale mnie osobiście bardzo się podoba. Kojarzy mi się z łagodnością produktów aptecznych. PAO wynosi 12 miesięcy.
Sama zawartość została dodatkowo zabezpieczona „sreberkiem”. Lekkim rozczarowaniem, już przy pierwszym użyciu był dla mnie zapach, ponieważ krem pachnie jak delikatne perfumy, a do produktu o działaniu kojącym bardziej pasowałaby mi bezwonna formuła;) Dobra wiadomość jest jednak taka, że nie jest to żadna dusząca woń, a do tego nie utrzymuje się długo na skórze. Krem posiada zielone zabarwienie, dzięki czemu delikatnie maskuje zaczerwienienia skóry. Nie jest to oczywiście tak spektakularny efekt jak po zastosowaniu korektora, ale zawsze to jakaś dodatkowa korzyść ze stosowania. Choć przyznam szczerze, że moja cera nie ma skłonności do zaczerwienienia, więc ten problem zwykle mnie nie dotyczy.
Calming Down Cream posiada przyjemnie lekką konsystencję, która bardzo ładnie się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając po sobie jedynie delikatną, nietłustą warstewkę ochronną. Ma u mnie lekką tendencję do świecenia w okolicach czoła, na pozostałej części twarzy prezentuje się bardzo naturalnie. Bez nadmiernego blasku ani płaskiego matu. Bezpośrednio po nałożeniu odczuwalne jest przyjemne, subtelne chłodzenie skóry, które potęguje efekt kojący;) Dzięki efektowi orzeźwienia doskonale sprawdzi się także w letniej pielęgnacji twarzy. Uwielbiam jego formułę! Ma w sobie coś, co mnie relaksuje. Krem nadaje się zarówno do stosowania na dzień, pod makijaż, jak i na noc. Bez problemu można na niego nałożyć lekki filtr SPF50. Nic się nie roluje. Świetnie koi i łagodzi podrażnienia, a do tego wygładza i zabezpiecza skórę przed utratą wody. Idealnie sprawdza się także po złuszczaniu cery lub podczas kuracji retinolem. Kiedy skóra schodziła mi płatami, doprowadził ją do porządku w ciągu 2-3 dni. Na pewno jeszcze wrócę do tego zielonego cuda:)
Mój egzemplarz pochodzi z Jolse, które słynie z częstych promocji na kosmetyki koreańskie:)
Znasz Calming Down Cream albo inne kosmetyki marki Cell Fusion C?
Kremu nie znam, ale zapowiada się obiecująco :)
OdpowiedzUsuńDla mnie super:)
UsuńNie znałam wcześniej tej marki ale krem wydaje się warty wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobał:)
UsuńTo coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńZatem spróbuj;)
UsuńOjejku, to może być produkt idealny! Czuję się zaintrygowana i zachęcona by przeprowadzić osobiste testy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Warto wypróbować ten krem Cell Fusion C:)
UsuńNie kojarzę kremu :)
OdpowiedzUsuńTo teraz już tak:D
UsuńNie znam ale ma działanie zachęcające, szkoda tylko, że delikatnie pachnie choć rzadko mi to przeszkadza ale teraz mając Sahare na policzkach unikam zapachowych kosmetyków jak ognia :P
OdpowiedzUsuńTeż jest to dla mnie wadą. Zwłaszcza w przypadku kremów łagodzących. Ale mimo dodatku zapachu spisał się zacnie;)
UsuńSporo czytałam o produktach tej marki, ale nie dane mi było nic poznać :). Szkoda, bo ten krem całkiem ciekawy i z fajnym działaniem.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze będzie okazja:)
UsuńJa akurat nie próbowałam. Produktow tej firmy. Ale jak do. Cery wrażliwej to dla mnie.
OdpowiedzUsuńDo wrażliwej idealny:)
UsuńNie znam tego kremu, ale on nie jest dla mnie, ponieważ mam tłustą skórę.
OdpowiedzUsuńMożna go stosować przy każdym typie cery.
UsuńNie spotkałam jeszcze tej marki i ostatnio mam małą styczność z koreańskimi. Niestety mam trochę wrażliwą, więc może... :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat;)
UsuńNie powiem, że złe. Po prostu super. :)
OdpowiedzUsuńJest dobry:)
UsuńBrzmi jak krem idealny dla mnie :) muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie;)
UsuńKrem rzeczywiście zapowiada się bardzo dobrze i opakowanie też wygląda solidnie i bardzo wiarygodnie. Ja po lecie mam problem z wrażliwością i zaczerwienieniami skóry, więc postaram się wtedy o nim pamiętać.
OdpowiedzUsuńBędę musiała poszukać więcej informacji o tej marce bo totalnie jej nie znam a zapowiada się bosko
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam małą listę i chyba muszę skoczyć na Jolse i wreszcie zamówić :)
OdpowiedzUsuńKoreańskie kosmetyki są naprawdę warte uwagi ;)
OdpowiedzUsuń