Dzisiaj coś specjalnie dla miłośników naturalnej pielęgnacji twarzy, czyli moje kolejne spotkanie z marką Creamy oraz dwa produkty firm, które nie były mi wcześniej znane. Mowa o Asoa i MyCeutic:) U mnie z kosmetykami naturalnymi bywa różnie, ale zawsze staram się znaleźć coś, co będzie miało potencjał. A jak poradziłam sobie tym razem?
Creamy Moringa Pure Olejek do Mycia Twarzy i Demakijażu
Moringa Pure to olejek typu 2w1, ponieważ można go użyć zarówno do demakijażu jak i do mycia twarzy. U mnie pełnił przede wszystkim tą pierwszą funkcję. Ale potwierdzam, że jako produkt myjący również jest bardzo komfortowy w użyciu. Czasem sobie zrzędzę, np. na zapach, ale tutaj nie mam się do czego przyczepić! Olejek pachnie delikatnie i bardzo naturalnie, jedynie swoimi składnikami. Żadnych zdziwaczałych woni:) Tzn. jest jedna rzecz - dozowanie poprzez pipetę w przypadku „wyższych” butelek, takich jak ta, dla mnie nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Zawsze się coś uroni, ale „jeśli nic nie skapnie to znaczy, że za mało nalane”, jak mawiał Adaś Miauczyński;) Olejek doskonale się rozprowadza, więc już sam proces demakijażu jest bardzo relaksujący. Świetnie radzi sobie zarówno z makijażem twarzy jak i oczu (nie szczypie). Co ważne, dokładnie oczyszcza także z filtrów. Po zwilżeniu skóry wodą pięknie emulguje, więc zmywa się bardzo sprawnie. Nie ma mowy o pozostawianiu tłustej warstwy na twarzy. Ale miękka, gładka i wstępnie nawilżona cera bez podrażnień owszem! Olejek jest wegański. W jego składzie znajduje się olej moringa, który wykazuje działanie przeciwzapalne i odżywcze oraz olej ze słodkich migdałów, który wzmacnia barierę lipidową skóry i poprawia jej elastyczność. Całość zamknięta została w oryginalnym czarnym opakowaniu, które po odklejeniu etykiety prezentuje się bardzo elegancko. Butelka zawiera 100ml olejku. Na opakowaniu nie ma podanego PAO, więc obowiązuje data ważności. Zaznaczę też, że kosmetyki Creamy produkowane są „na świeżo” i nie mają bardzo długich terminów, więc lepiej nie kupować większej ilości na zapas:) Creamy Moringa Pure to jeden z najlepszych olejków do demakijażu, których używałam:)
MyCeutic 100% Organiczny Sok Aloesowy
Jest to w pełni organiczny sok aloesowy, który wykazuje silne właściwości nawilżające, kojące i łagodzące podrażnienia, a także wspomagające procesy regeneracyjne naskórka. Jest także pomocny przy stanach zapalnych i poparzeniach. MyCeutic 100% Organic Aloe Vera Juice występuje w dwóch opcjach do wyboru – 30ml i 100ml. PAO wynosi 6 miesięcy. Moja 30ml szklana butelka wyposażona została w sprawnie działającą pipetę, która ułatwia dozowanie. Kosmetyk posiada bardzo lekką, wręcz wodnistą konsystencję, która przywodzi na myśl koreańskie esencje do pielęgnacji twarzy. I tak naprawdę z powodzeniem spełnia rolę esencji, którą nakładamy na uprzednio oczyszczoną twarz. Bardzo komfortowo się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. Nie ma mowy o jakimkolwiek uczuciu lepkości. Warto jednak pamiętać, że sok aloesowy sam w sobie nie zapewni spektakularnych efektów. To produkt, który najlepiej sprawdza się w pielęgnacji warstwowej. Skóra potrzebuje okluzji, więc po użyciu konieczne jest przynajmniej nałożenie kremu:) Oprócz stosowania, jako esencji można go również użyć do maseczek (np. w proszku albo w płachcie) oraz jako podkład pod olej do olejowania włosów:) Na pewno każdy znajdzie dla niego zastosowanie (z wyjątkiem osób uczulonych na sok z aloesu). Sok z aloesu MyCeutic rzeczywiście ładnie zmiękcza skórę przygotowując ją na dalsze kroki w pielęgnacji, wspomaga nawilżenie i regenerację oraz koi drobne podrażnienia. Czy jednak są jakieś minusy? Owszem! Nie sądziłam, że sok z aloesu będzie tak brzydko pachniał. Pamiętaj, że jestem przewrażliwiona na tym punkcie, ale w moim odczuciu jest to zapach przybrudzonej, mokrej szmatki do mycia podłogi. A spodziewałabym się raczej jakiejś świeżej, roślinnej woni. Na szczęście zapach nie utrzymuje się na twarzy. Jest wyczuwalny jedynie w momencie rozprowadzania po skórze, a inne nakładane po nim produkty z łatwością go maskują.
Asoa Serum dla Koneserów
Markę Creamy, Asoa, MyCeutic oraz szeroki wybór innych kosmetyków naturalnych (i nie tylko) znajdziesz na Cosibella.pl.
Używasz olejów do demakijażu lub mycia twarzy? Masz jakichś faworytów w tej dziedzinie? A może stosujesz sok z aloesu w pielęgnacji twarzy lub próbowałaś już serum dla koneserów?
Nie znam totalnie tej firmy :)
OdpowiedzUsuńSą 3 firmy:)
UsuńWspółczuję z powodu aloesu.
OdpowiedzUsuńNo niestety:D Zapach przedziwny jak na aloes;)
UsuńOlejek i serum mnie zaciekawiły, natomiast soku aloesowego nie chcę, jestem wrażliwa na zapachy, nawet jeśli trwa tylko sekundę.
OdpowiedzUsuńWidzisz, jak dobrze, że piszę o takich rzeczach jak zapach:D
UsuńWłaśnie testuje markę creamy 😊
OdpowiedzUsuńA co fajnego masz?
UsuńI moringa i aloes maja super wlasciwosci :)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie;)
UsuńTen olejek Creamy od jakiegoś czasu mam na oku, pewnie za 2-3 tygodnie przy okazji zakupów, jak dobrze pójdą zużycia, to się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że też Ci się spodoba:)
UsuńSok aloesowy bardzo mnie ciekawi, bo lubię aloes :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że śmierdzi:D
UsuńBardzo lubię olejki w pielęgnacji twarzy :) chętnie go wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńDla mnie świetny:)
UsuńOlejki do demakijażu bardzo lubię, do pielęgnacji zresztą też:). Właściwie to do wszystkiego, do ciała, do włosów:). Tak, tak: kocham olejki:).
OdpowiedzUsuńTo u mnie z tym różnie:D
UsuńŻadnej z tych marek jeszcze nie znam. Lubię produkty aloesowe lub też czysty żel aloesowy. Nie spotkałam się jeszcze z takim dziwnym jego zapachem.
OdpowiedzUsuńW życiu bym się nie spodziewała takiego zapachu w soku aloesowym;)
UsuńZ tych kosmetyków stosowałam jedynie ASOA- rewelacyjnie się u mnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńMigdały, migdały ... wszędzie (no prawie :) muszę wrzucać ten olej :P? Jak ja nie lubię tego zapachu :( ja olejek to tylko z Miya lubię :D
OdpowiedzUsuńPowiadam, że czasem warto dać szansę nowemu;) Mi zapach pasował;)
UsuńPrzyznam się szczerze, że pierwszy raz słyszę.
OdpowiedzUsuńO czym?;)
UsuńWiesz, Ze właściwie żadnej z tych marek nie znam? Głupio trochę... Muszę koniecznie nadrobić te zaległości
OdpowiedzUsuńZ tej trójcy ASOA kusi mnie już od dawna, czaję się na ich krem :)
OdpowiedzUsuń