środa, 4 sierpnia 2021

Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++ - zmierzyłam się z japońską legendą!

Wiele słyszałam na temat wspaniałości japońskich produktów z SPF. Zarówno pod względem komfortu noszenia, lekkości formuły, jak i najważniejszego, czyli wysoko skutecznej ochrony przed promieniowaniem. Ogromny wybór i regularnie pojawiające się nowości utrudniały mi jednak podjęcie decyzji. W dodatku koszty wysyłki z Japonii do Polski nawet dla mnie są z lekka zniechęcające. A teraz jeszcze w grę wchodzi VAT. Ale któregoś pięknego dnia podczas przeglądania działu Suncare na Jolse, moim oczom ukazał się Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++ cały na biało! A właściwie to na niebiesko:) Biore nie figurowało w oficjalnym spisie marek, a jednak dwa ich produkty były dostępne. Takie cicho-ciemne;) Grzechem byłoby więc nie przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście Biore jest takie super?

Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++

Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++

Japoński filtr UV przeznaczony do codziennego stosowania zarówno na twarz, jak i ciało. Występuje on pod postacią wodoodpornej esencji na bazie wody, która zapewnia wysoką i długotrwałą ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB. Najnowsza technologia „Micro Defense” zawiera mikrokapsułkowane filtry UV, które są wielkości porów. Ponadto opatentowana technologia „Ultra-Light Outer Skin" tworzy na powierzchni skóry cienką powłokę, która równomiernie blokuje promieniowanie UV i przylega niczym druga skóra. Za dodatkowe nawilżenie odpowiadają kapsułki bogate w wodę, a także kwas hialuronowy, mleczko pszczele oraz glikol butylenowy.


Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++ występuje w dwóch pojemnościach do wyboru – 50g i 85g. Na Jolse dostępna była ta mniejsza. Została ona umieszczona w dość poręcznej, zgrabnej tubce w stylu niebieskiego ombre. Także jak dla mnie wizualnie naprawdę super. Powiedziałabym, że zdjęcia niestety nie oddają jej uroku:)

W moim odczuciu konsystencja Watery Essence przypomina nie tyle esencję, co ultra-lekki, jakby rozwodniony krem. Nie obiecywałam sobie zbyt wiele po tym kosmetyku, ponieważ to mój pierwszy japoński SPF i brakuje mi wyczucia. Może nawet byłam trochę sceptyczna. Ale przyznaję, że kupił mnie od razu! Jego lekkość daje wręcz uczucie świeżości i subtelnego chłodzenia. Letnie orzeźwienie dla skóry! Rozprowadza się jak marzenie:) Konsystencja jest idealna także do reaplikacji. Chociaż przyznam, że ja w warunkach miejskich raczej tego nie robię. Nie zauważyłam nawet najmniejszych śladów bielenia, a jestem w stanie łatwo to stwierdzić, ponieważ moja karnacja daleka jest od tych bardzo jasnych. Słyszałam, że dla odmiany wersja żelowa bieli, ale nie jestem w stanie tego ocenić, ponieważ jej nie miałam. Daj znać czy tak jest, jeśli używałaś.

Według producenta filtr pachnie białymi kwiatami i po dłuższym zastanowieniu mogę się z tym zgodzić. Nie są to kwiaty najwyższych lotów, ale zapach jest naprawdę delikatny i co najważniejsze dla mnie – szybko znika. Po upływie max. kilku minut od nałożenia nie czuć już zupełnie nic. A brak bielenia i filtrowego zapachu oraz lekkość formuły to już dla mnie połowa sukcesu. Dodam tylko, że wcześniej jednak, czyli podczas aplikacji wyczuwalny jest zapach alkoholu. Ale jak już być może kojarzysz, dla mnie woń alkoholu w kosmetykach nie należy do tych szczególnie drażniących. Podpinam go pod zapachy medyczne, które zwyczajnie mi nie przeszkadzają. Zwłaszcza, że w tym przypadku też szybko znika. Nie pozostaje na skórze. Wiem, że nie dla każdego alkohol w SPF jest dopuszczalny. Ja na szczęście zazwyczaj nie mam z nim problemu i doceniam, że dzięki niemu formuła jest po prostu lżejsza i bardziej komfortowa w noszeniu. A to jednak zachęca do regularnego stosowania:)

Filtr szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Nie zauważyłam, żeby zmniejszał jego trwałość. Jedynie latem moja skóra sama w sobie ma to do siebie, że szybciej się wyświeca (jest bardziej tłusta). Bezpośrednio po nałożeniu, na twarzy pojawia się glow. Natomiast po jakimś czasie wykończenie staje się bardziej satynowe. Jedynie czoło pozostaje nieco bardziej świetliste. Zazwyczaj nakładam go jako ostatni krok w pielęgnacji. Idealnie współpracuje z każdym produktem, nic się nie roluje i nie klei. Próbowałam zarówno na pełną pielęgnację, czyli na serum, krem etc., a także na samo serum. W żadnej opcji nie zauważyłam u siebie wysuszenia. Nawet nałożony na samo serum daje uczucie wygładzenia. Tak jakbym nałożyła bazę pod makijaż. Sądzę jednak, że stosowany codziennie solo miałby jednak potencjał wysuszający. Nakładając na samo serum czuję lekkie mrowienie podczas rozprowadzania. Przy aplikacji na krem, tego uczucia nie mam.

Nie jestem pewna czy sprawdziłby się u mnie równie dobrze podczas pozostałych pór roku. Szczególnie przy retinolu czy kwasach. Na lato jest jednak dla mnie mocnym zawodnikiem i cieszę się, że w końcu zdecydowałam się go poznać:) Specjalnie nie zużyłam go w całości by móc sobie jeszcze trochę zostawić na kolejny wyjazd. Na ten moment jest wysoko w moim rankingu i zdecydowanie zachęca do dalszego poznawania japońskich SPF-ów. Na mojej liście są przede wszystkim 2 (Skin Aqua Super Moisture Essence Gold UV, Kose Sekkisei Clear Wellnes UV Deffence Milk) i może jeszcze Canmake Mermaid Skin Gel UV:) Dodam jeszcze, że nie zaobserwowałam u siebie „zapychania" ani innych dziwnych niespodzianek. Zmywam go olejkiem do demakijażu DHC.

Używasz japońskich SPF-ów? Jesteś w stanie polecić coś ekstra? Znasz Biore UV Aqua Rich Watery Essence?

15 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy, lubię takie lekkie konsystencje, jednak pozostaję przy swoim Blur SVR :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się do niego zabieram jak pies do jeża, i od długiego czasu go chcę kupić....w końcu zawsze w koszyku ląduje co innego :D Ale może w końcu się zbiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim pierwszym wyborem chyba byłoby co innego, ale że akurat ten był dostępny to przytuliłam tak dla wstępnego rozeznania, bo wcześniej japońskich filtrów nie miałam😁 A które polecasz?

      Usuń
    2. Od długiego czasu jestem wierna CosrX Aloe Soothing Sun Cream i tak jakoś leci....miałam też Anessę od Shiseido i też dobrze wspominam.

      Usuń
  3. Nie znam totalnie tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Właśnie zapomniałam dodać. Ale pewnie jeszcze uzupełnię jak siądę do kompa 😉

      Usuń
  5. Fajnie się prezentuje, także pod względem wizualnym :). Ja nie mam aż takiego parcia na japońskie SPF i pewnie nigdy nie będę miała okazji poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie kojarzę tej firmy zupełnie. Ostatnio kupiłam SPF który niestety bieli i ciężko się wchłania, tak więc dalej będę testować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekki i nie bieli to brzmi bardzo zachęcająco bo nie znoszę jak filtr bieli mi twarz. Naprawdę godny zainteresowania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze, że nigdy nie miałam azjatyckich SPF, ale za to kocham te z BasicLab - mega mi leżą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie używałam japońskich SPF :) ale kusi mnie ta lekka konsystencja :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz spotykam się z tą marką.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marka zapowiada sie naprwwde przyzwoicie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...