Koreańskie filtry na jakiś czas podupadły na reputacji w związku z „aferą Purito”. Zdaje się jednak, że powoli odbudowują swoją pozycję i pozostaje mieć nadzieję, że więcej wpadek nie będzie. Sama już dawno nie miałam koreańskich SPF, ale ostatnio wróciło mi zainteresowanie i spojrzałam przychylniejszym okiem w ich kierunku;) Na fali świetnych wrażeń związanych zarówno z maseczką, jak i nietypową, dwufazową esencją Dr.Ceuracle, zdecydowałam się właśnie na produkt tej marki. Mowa o Dr.Ceuracle 5α Control No-Sebum Sun Lotion SPF50+ PA++++, który jakiś czas temu pojawił się w nowej odsłonie. A jak ułożyły się nasze relacje?;)
Dr.Ceuracle 5α Control No-Sebum Sun Lotion SPF50+ PA++++
5α Complex redukuje
wydzielanie sebum oraz zapewnia skórze świeżość i nawilżenie. Łagodny i
bezpieczny fizyczny lotion do opalania chroni wrażliwą skórę bez nadmiernej
stymulacji. Zapewnia także naturalny efekt ujędrnienia.
SPF Dr.Ceuracle umieszczony został w poręcznym prostokątnym opakowaniu z odkręcaną pomarańczową nakrętką. Dobrze wyprofilowany dziubek pozwala na precyzyjne dozowanie i zapobiega niekontrolowanemu wylewaniu się produktu. Pojemność wynosi 50ml, a PAO 12M. Wizualnie mogę to opakowanie określić, jako proste, ale jednocześnie oryginalne w odbiorze;)
Filtr posiada białą barwę i lejącą się konsystencję, którą rzeczywiście
można określić mianem lotionu. Formuła jest lekka, ładnie się rozprowadza i nie
bieli. Przed użyciem należy porządnie wstrząsnąć butelką.
Zapach jest w moim odczuciu nieco dziwny i nie zaliczam się do jego fanek. Choć na szczęście należy do delikatnych i nie jest tak dokuczliwy, jak wiele „filtrów sprzed lat”;) Jego subtelna woń utrzymuje się na twarzy tak do godziny.
Zdecydowałam się na Dr.Ceuracle 5α Control No-Sebum Sun Lotion SPF50+ PA++++ z uwagi na to, że w tym roku poznałam naprawdę sporo komfortowych w użyciu filtrów, ale żaden nie był matowy od razu po nałożeniu. Nie jest to oczywiście wielką wadą, ale czasem człowiek ma ochotę na coś o typowo matowym wykończeniu i zastanawia się czy to istnieje? Zwłaszcza, że ja nakładam filtry na krem na dzień, więc cenię sobie lekkość i dobrą współpracę z innymi kosmetykami oraz makijażem. Można więc powiedzieć, że przyciągnęło mnie „no sebum”;)
Filtr jest lekki, dobrze się wchłania, a makijaż się na nim nie roluje. Po nałożeniu jest jednak satynowy, a czoło trochę się błyszczy. Zatem tak naprawdę jak w przypadku większości znanych mi spf-ów. Po jakimś czasie wykończenie staje się jednak bardziej pudrowe, zmierzające w kierunku matu. Z pewnością nie obciąża mojej cery i nie przyczynia się do powstawania niedoskonałości. Nie zauważyłam też wysuszenia, ale tak jak wspomniałam, aplikuję go jako ostatni etap pielęgnacji. Do poziomu ochrony również nie mam zastrzeżeń. Niemniej nie zaiskrzyło mi z nim na tyle żeby do niego wrócić. Prawdopodobnie przez ten łagodny, trudny do określenia zapach.
Filtr znajdziesz oczywiście na Jolse.
Pamiętasz o stosowaniu kosmetyków z SPF podczas stosowania kwasów lub retinoidów? Znasz filtr Dr.Ceuracle?
Ciekawy filtr, chociaż ta konsystencja może być za rzadka dla mnie, więcej pewnie rozlałabym :D Preferuję też sprawdzone wcześniej :)
OdpowiedzUsuńnie znałam wcześniej ani tego kremu ani tym bardziej marki ;) ale pazury to masz obłędne :D <3
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nawet o samej marce ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie na retinolu, a i kwasy wchodzę więc jak wychodzę z domu to spf też wjeżdża. Z tym, że ja często mam totalnie domowe dni, wtedy bez spf.
OdpowiedzUsuńLubię nieobciążające filtry, jednakże do tego zniechęca mnie konsystencja.
OdpowiedzUsuńNie znam go. Przy mojej cerze wolę to co mam już sprawdzone :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że jeśli chodzi o koreańskie kosmetyki, to jestem totalnym laikiem.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że o tej marce słyszę pierwszy raz :) A co do stosowania filtrów to używam ich cały rok :)
OdpowiedzUsuń