W zeszłym roku linia Very Rose marki Nuxe wzbogaciła się o różany balsam do ust:) Klasyczna miodowa wersja Reve de Miel doskonale regeneruje nawet mocno podrażnione i popękane usta, ale ze względu na gęstą formułę oraz słoiczkową formę podania nadaje się przede wszystkim do stosowania na noc. Rose Lip Balm z serii Very Rose został wzbogacony o ekstrakt z oleju różanego pozyskiwanego z płatków róży z Maroka. W składzie znajduje się również wosk pszczeli oraz masło shea. Czym różni się od bestsellerowej wersji miodowej? Który balsam do ust polubiłam bardziej i dlaczego? Zapraszam na kilka słów na temat różanego balsamu do ust Nuxe Very Rose!
Nuxe Very Rose balsam do ust
Balsam zamknięto w przyjemnym dla oka szklanym słoiczku o pojemności 15ml. Zawartość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Dla osoby, która z wyjątkowym upodobaniem smaruje usta nie jest to wyczynem;) Po pierwszych dwóch tygodniach stosowania zużyłam już niespełna połowę opakowania (balsam otworzyłam na początku grudnia). Niemniej większości osób opakowanie wystarczy na pełne pół roku użytkowania.
Do słoiczka tradycyjnie nie dołączono szpatułki, ale ja używam słynnego aplikatora od maseczki Laneige żeby nie musieć grzebać palcami. Moja rada? Jeśli kiedykolwiek kupisz wspomnianą całonocną maskę do ust Laneige, nigdy nie wyrzucaj aplikatora. Jest perfekcyjny i zobaczysz, że jeszcze nie raz się przyda!
Konsystencja jest lżejsza niż w przypadku balsamu miodowego, dzięki czemu ładnie się rozprowadza. Nadal jest jednak specyficzna:) Balsam aplikowany cieńszą warstwą idealnie nadaje się do stosowania na dzień lub pod szminkę. Natomiast na noc najlepiej nałożyć obficie, tak by balsam pozostał na ustach aż do rana. Polecam jednak zastosować nieco mniej w kącikach ust, ponieważ nałożony w dużej ilości w tych okolicach potrafi się nieco nieestetycznie zbierać. Zapach? Nieco przewrotnie jest... waniliowy! Wiem, że sporo osób to zaskoczy, ale trzeba przyznać, że producent tego nie ukrywał w opisie produktu;) W moim odczuciu woń ta jest naturalna i delikatna, więc raczej nie powinna nikogo drażnić. Sama nie jestem wielką fanką wanilii, ale w jego przypadku zupełnie mi nie przeszkadza.
Botaniczny barwnik zawarty w balsamie do ust Nuxe Very Rose ma nadać ustom subtelny odcień różu. W moim odczuciu nie jest to typowy balsam koloryzujący, ale po jego użyciu usta wyglądają świeżo, a ich koloryt prezentuje się naturalnie i zdrowo:) W przeciwieństwie do wersji miodowej, balsam ten pozostawia na ustach naturalny połysk:) To dla mnie duży plus, ponieważ zawsze ubolewałam nad matowością „miodowego brata”. Cóż poradzę, że lubię mieć chociaż trochę połysku? Teraz już mam:) Do tego balsam dobrze nawilża, koi i odżywia delikatną skórę warg. Ze względu na opakowanie nie nadaje się do noszenia w torebce, ale w domu sprawdza się bardzo dobrze. Także warto skołować fajną szpatułkę i sięgnąć po balsam do ust Nuxe Very Rose.
Znasz już nowy różany balsam do ust Nuxe Very Rose? A może miałaś co czynienia z jego starszym bratem Reve de Miel? Daj znać czym smarujesz usta na noc:)
Uwielbiam ten balsam, chociaż nie pachnie różami. Maseczkę na noc też sobie sprawię :D
OdpowiedzUsuńAno taki ciekawy myk z tym zapachem:D
UsuńMusze go kiedyś wypróbować :D
OdpowiedzUsuńKupię :)
OdpowiedzUsuńMhhh bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten kosmetyk i bardzo mnie Twoja recenzja zainteresowała. Lubię produkty Nuxe za ich miodowy zapach. Tutaj spodziewałabym się kwiatków lub owoców, z pewnością nie wanilii. Ale to tym bardziej zbudza moje zaintrygowanie ;-) Na noc aplikuję maść Intensive Relief Blistex która ratuje moje usta od przesuszeń, opryszczki i innych nieprzyjemności, które dotykają mnie zwłaszcza zimą. Jeśli akurat wszystko jest dobrze, to lubię sięgać po tłuściutki "miodek" z Frudia ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się:) No myślę, że ten zapach różanego balsamu do ust Nuxe niejednego zaskoczył:D Fajnie, że napisałaś co stosujesz:) Ten miodek Frudia kiedyś miałam:)
UsuńMiałam ochotę na ten balsam ale wanilia skutecznie mnie odstraszyła :))
OdpowiedzUsuńJa też wielką fanką wanilii nie jestem, ale nie jest ona tu jakoś dokuczliwa 😂
UsuńTa konsystencja do mnie przemawia. Chętnie sprawdzę ten produkt.
OdpowiedzUsuńIch miodowy balsam to mój ogromny ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńTeraz pora wypróbować tą wersję :)
Zna ta markę. Balsam wydaje się być wartym uwagi, szczególnie w okresie zimowym.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mam takiej szpatułki. Słoiczek to nie jest moja ulubiona forma opakowania, ale tą markę sobie cenię. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię klasyczny Reve de Miel czy jak to tam leci, więc chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym wypróbowała. Lubię takie małe cudeńka
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Nuxe ma taki balsam. Miałam kiedyś miodową wersję. :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam jeszcze ani tego ani miodowego. Ciekawi mnie, bo maseczka Laneige bardzo mi się podoba (ale nie mam szpatułki). :D
OdpowiedzUsuńI jak to tak bez boskiej szpatułki?:D Pewnie masz wersję mini:)
UsuńUżywam tego balsamu codziennie i zawsze z ogromną przyjemnością :).
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam go. Podoba mi się jego kolor, z chęcią wypróbuję.
OdpowiedzUsuń