Kojąco-chłodząca maseczka prebiotyczna do twarzy Bielenda Skin Restart Sensory Mask wpadła w moje łapki krótko po premierze:) Chciałam wersję nawilżającą, ale była wykupiona, więc dałam szansę różowej! Okazało się, że dobrze wybrałam, gdyż to właśnie ona zbiera wyższe noty;) Rzadko sięgam po maski drogeryjne, ale tym razem naprawdę było warto!
Bielenda Skin Restart Sensory Mask Kojąco-chłodząca maseczka prebiotyczna do twarzy
Maska zamknięta została w 50ml szklanym słoiczku, który wystarcza na 12 aplikacji. Na zużycie jest 6 miesięcy od otwarcia. Kosmetyk posiada różową barwę i dość gęstą, kremową konsystencję, która łatwo się rozprowadza. Zapach maseczki przypomina mi perfumy i tu drobny zgrzyt, ponieważ preferuję bardziej naturalne wonie na twarzy. Utrzymuje się on na skórze aż do momentu zmycia.
Maseczkę aplikuje się na oczyszczoną, suchą skórę na 15 minut. Po tym czasie można ją spłukać letnią wodą (wystarczą dłonie lub zwilżony wacik, ponieważ z biegiem czasu maska i tak częściowo się wchłania) albo wklepać pozostałości w skórę. Polecam jednak ten pierwszy sposób ponieważ obficie nałożona maska i wmasowana na koniec w skórę ma tendencję do lekkiego rolowania;) Także w drugim przypadku musiałaby to być naprawdę cienka warstwa. Zaraz po aplikacji odczuwalne jest subtelne chłodzenie za które odpowiada obecność mentolu w składzie. Efekt ten jest jednak przejściowy, więc bez obaw, że odmrozi Ci twarzy;) A działanie? To świetna maska w jeszcze lepszej cenie! Już po pierwszym użyciu cera jest miękka, jedwabiście gładka, ukojona i bardzo dobrze nawilżona. Ideał po męczącym dniu, zwłaszcza gdy skóra wymaga ukojenia i złagodzenia.
Skład również na medal. Wśród składników znajduje się ekstrakt z kasztanowca, olej ryżowy, skrobia, Piperonyl Glucoside czy też ferment drożdżowy. Szczególnie ucieszyła mnie obecność cennej ektoiny, która jest antyoksydantem. Posiada ona m.in. silne właściwości wiązania wody, łagodzi stany zapalne, wspiera naturalną barierę skóry i działa przeciwstarzeniowo. Często można ją znaleźć w produktach do skóry z AZS oraz w farmaceutykach. No i oczywiście doceniam obecność prebiotyków, które moja skóra uwielbia:)
Stosowałaś już maseczki Bielenda Skin Restart Sensory Mask? A może znasz inne maski drogeryjne do twarzy, które są godne polecenia?
Wersję niebieską polubiłam, różową pewnie też wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maseczki.
OdpowiedzUsuńBielenda nigdy nie zawodzi - przynajmniej w moim przypadku.
OdpowiedzUsuńLubię takie maseczki. Będę jej szukać
OdpowiedzUsuńNie znałam wcześniej tej maseczki :) moja skóra wymaga ukojenia więc chętnie ją wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję niebieską tej maski, ale tylko saszetkę. Fajnie mi się sprawdziła, cera była ładnie nawilżona i miękka. Różową też kiedyś wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńO proszę! Jaka ciekawa drogeryjna perełka!
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję bo ostatnio mam straszne problemy z cerą i nic nie pomaga :/
OdpowiedzUsuń