Rzadko sięgam po koloryzujące kremy z filtrem. Zwykle stawiam na te
bezbarwne, ponieważ obietnica dopasowywania się do karnacji to niejednokrotnie
piękna… bajka;) Wielokrotnie przejechałam się na takich zapewnieniach, ale
zdarzały się też wyjątki od reguły. Dlatego nie skreślam tej kategorii
zupełnie;) Do odważnych świat należy, więc patrząc na pozytywne opinie klientów
sklepu Topestetic zaryzykowałam z Marini Physical Protectant Tinted SPF 45.
Marka Jan Marini dostępna w Topestetic budziła moją ciekawość
już od dawna. Ten kalifornijski producent kosmetyków zasłynął dzięki zaawansowanej
technologii transportu składników aktywnych i przełomowym recepturom produktowym.
Firma ta jest pionierem w stosowaniu kwasu glikolowego w pielęgnacji skóry, a
ponadto jako pierwsza zastosowała palmitynian askorbylu w produkcie kosmetycznym.
Asortyment marki jest bardzo przemyślany i jestem pewna, że każdy znajdzie coś
dla siebie! Sama również z przyjemnością sięgnęłabym po więcej:) Pora jednak na
relację z mojego pierwszego spotkania z producentem, które miało swój początek w
połowie grudnia.
Jan Marini Marini Physical Protectant Tinted SPF 45 – krem ochronny koloryzujący
Krem umieszczony został w białej tubce z wygodnym zamknięciem. Jej pojemność to 57g. Tubka jest na tyle poręczna, że bez problemu zmieści się w podróżnej kosmetyczce, czy nawet torebce.
Sam produkt posiada kremową, sprawnie rozprowadzającą się i niesmużącą konsystencję. Bezpośrednio po nałożeniu błyszczy, ale po wchłonięciu zyskuje bardzo naturalne, satynowe wykończenie. Nie wysusza oraz co szczególnie dla mnie istotne – nie bieli skóry.
Brak białej poświaty zawdzięczamy wysokiej mikronizacji tlenku cynku. Dodatkowo filtr posiada wodoodporną formułę, która utrzymuje się na skórze nawet do 80min. podczas kąpieli morskich lub intensywnego pocenia się skóry. W składzie kremu znajdują się filtry fizyczne, koenzym Q10 oraz zielona herbata.
Zapach kremu podczas aplikacji przypomina mi plastelinę;) Nie utrzymuje się on jednak na skórze:)
Odcień Marini Physical Protectant Tinted SPF 45 może wydawać się dość ciemny. Mi jednak przypadł do gustu wizualnie już po pierwszym wyciśnięciu na grzbiet dłoni i nie pomyliłam się. Wszak dopasowuje się bez problemu! Nie jest przy tym mocno kryjący ani ciężki. Spełnia bardziej funkcję upiększającej, lekko koloryzującej bazy pod makijaż, która subtelnie wyrównuje koloryt i świetnie współpracuje z minerałami. Krem idealnie stapia się z moją cerą, dzięki czemu zyskuję efekt „drugiej skóry”. Po wchłonięciu jest niewyczuwalny, niemal transparentny. Nie mam więc uczucia odciążenia, którego tak bardzo nie lubię. A zarazem twarz wygląda na bardziej wypoczętą. Zwykle nakładam na niego puder lub sypki podkład mineralny.
Podobno dopasowuje się również do jasnych
karnacji. Patrząc na moje zdjęcia konsystencji może wydawać się to
wątpliwe i nie ręczę za to, gdyż moja cera nie należy do najjaśniejszych i
sprawdziłam go tylko na sobie. Jednak na karcie produktu w Topesetic znajdziesz
również zdjęcia i filmiki, na których zobaczysz konsystencję na jaśniejszej
dłoni. Krem prezentuje się na niej zdecydowanie jaśniej. Doszłam więc do
wniosku, że prawdopodobnie zaczyna się on dopasowywać do karnacji właścicielki
już w momencie wyciśnięcia na dłoń;) W przypadku bardzo bladych cer, pełne dopasowanie może stać pod znakiem zapytania, ponieważ to
trochę tak, jak z ubraniami „one size”;) Niby uniwersalne, ale jednak dla
niektórych będą za duże, a dla innych za małe. Niemniej w przypadku karnacji
jasnych, średnich i tych nieco ciemniejszych nie powinno być problemu ze
stopieniem się ze skórą. Zwłaszcza, że nie jest to produkt, który kryje jak
podkład czy krem BB.
Pomijając rozterki związane z odcieniem, największym atutem jest oczywiście wysoki SPF. U siebie spokojnie mogę nałożyć optymalną ilość zapewniającą ochronę skóry, więc ma to sens:) U każdego porcja ta będzie nieco inna zależnie od wielkości twarzy. W przypadku mojej drobnej twarzy według pomiarów jest to nieco ponad 0,5ml.
Na koniec dnia warto pamiętać o dwuetapowym oczyszczaniu cery, ponieważ jest to szczególnie ważne podczas stosowania kremów zapewniających fotoprotekcję.
Markę Jan Marini znajdziesz w sklepie Topestetic. Wysyłka jest zawsze bezpłatna, a kosmetolodzy chętnie doradzą:)
Znasz produkty Jan Marini? Zdarza Ci się sięgać po filtry z dodatkiem koloru?
Współpraca reklamowa
Miałam kiedyś produkt do demakijażu tej marki i miło go wspominam :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym więcej z Jan Marini:)
UsuńTeż rzadko sięgam po tego typu filtry, wolę już krem BB lub podkład i na pewno nie naturalny. Ten wydaje się być za ciemny do mojej karnacji. Cieszę się jednak, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie by się dopasował do Twojej karnacji, bo chyba nie masz bardzo bladej:) Ja z kolei taka mało podkładowa i BB. Lubię takie delikatne produkty:)
UsuńKoloryzujących filtrów nigdy nie stosowałam. Fajnie ten produkt wygląda ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam kremów ochronnych z kolorem :) ten mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuń