Marka Ph. Doctor miała jak dotąd najgłośniejszą premierę SPF tego roku👌🏼 Moich oczekiwań niestety on nie spełnił i przeszedł w ręce siostry (która jest zadowolona, więc nie ma tego złego😄). Przyznaję też, że większość kosmetyków Ph. Doctor zużyłam bez namiętności. Jakoś nie potrafiły tak w 100% uszczęśliwić mojej skóry. Choć byłam wdzięczna za możliwość poznania każdego z nich dzięki Anecie💙
Ale… nie żebym była jakąś hejterką😎 Wszak trafił swój na swego i jest jeden produkt, który zużyłam z prawdziwą przyjemnością, ponieważ idealnie wpisał się w moje potrzeby🥰 A jest nim Kremowy balsam do ciała💦 Estetyczna 200ml butelka o minimalistycznej szacie graficznej i z dozownikiem typu airless, kryje w sobie kosmetyk, który spełnia obietnice producenta oraz wygórowane oczekiwania mojej skłonnej do przesuszenia skóry ciała. Balsam jest bezzapachowy, co bardzo sobie cenię. Mam bowiem takie dziwactwo, że lubię pięknie pachnące balsamy do ciała, ale… jedynie od pasa w dół😆 Na górne partie preferuję kremy pozbawione zapachu😄 Tzn. wyczuwalny jest jedynie zapach zastosowanych surowców, ale ultra-subtelny i tylko bezpośrednio po wyciśnięciu. W żaden sposób nie utrzymuje się on na skórze. Produkt posiada kremową, średniej gęstości konsystencję, która lekko marze się podczas rozprowadzania, ale jednocześnie błyskawicznie wchłania👌🏼 Nie ma mowy o uczuciu tłustości, więc w chłodniejsze dni można szybko wskoczyć w pidżamkę😎 Balsam bardzo dobrze nawilża, wygładza, zmiękcza, koi i uelastycznią skórę. Efekt nie jest chwilowy, spokojnie wystarcza wieczorna aplikacja☺️ Chętnie do niego wrócę💦
Co sądzisz o kosmetykach Ph. Doctor?
Pierwszy raz widzę tę markę. Myślę, że moje ciało też by polubiło ten krem :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę marki a chętnie przetestowałabym ten produkt
OdpowiedzUsuń